piątek, 14 lipca 2017

Czarny dzień, czarna przyszłość

Odpływa już ostatni statek stąd 
Nikt się potem nie zabierze, będzie lament i łamanie rąk 
Tak dzisiaj tu została zabita demokracja
Jacyś ludzie wyrzucili ją do ubikacji...

  Nie napiszę o tym ładnego wstępu. Nie ma sensu. To są takie proste i oczywiste sprawy. Tylko widać nie dla Polaków. W Polsce zabito właśnie trójpodział władzy. Przegłosowano, że Krajowa Rada Sądownictwa – której rolą jest między innymi wybieranie sędziów – zostanie upolityczniona. Czyli bieżąca rada zakończy swoją kadencję w trybie przyspieszonym, a nową wybiorą już politycy. Zrobi to większość sejmowa, która należy do PiS. I nie ma złudzeń, że głównym kryterium  dla nowych kandydatów będzie lojalność wobec tej partii. Mówiąc eufemistycznie ‘znajomość statutu’. Dostaliśmy już tego pokaz przy przejmowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Oraz spółek skarbu państwa. Oraz mediów. Oraz kuratoriów. Oraz służby cywilnej. Oraz korpusu dyplomatycznego. Oraz wojska i policji. Mam wymieniać dalej…?
  Zresztą, to od TK zaczęło się umieranie trójpodziału. TK to był organ wprowadzony głównie po to, by patrzeć władzy ustawodawczej na ręce. Gros spraw i wyroków, którymi się zajmował dotyczyło ograniczania nadmiernego dostępu służb i urzędników do danych obywateli. Przez 25 lat TK próbował cywilizować i demokratyzować prawo, które rządzący wymyślali w swoich gabinetach. TK nadrabiał demokratyczne standardy, których brakowało politykom. I przez wiele lat każda rządząca opcja polityczna liczyła się z jego pozycją. Początkowo, za swojej pierwszej kadencji, nawet PiS. Ale zakusy tej partii szczególnie szybko zwarły się z literą konstytucji – dziś widać, że to nie był przypadek.  Trudno powiedzieć kiedy dokładnie PiS postanowił spacyfikować TK, może wtedy gdy ten powstrzymał jego dziką ustawę lustracyjną. Politycy PiS wspominali, że w 2005 mieli już plany jak to zrobić, ale nie zdążyli. Tak więc przy drugiej szansie od tego właśnie zaczęli. Prawda, że TK nie był wystarczająco mocno zamontowany. Aby egzekwować jego wyroki, działania musiała podjąć prokuratura. Która – oprócz kadencji PO, a i wtedy niepełnie  – zawsze była pod jawną i bezpośrednią kontrolą władzy wykonawczej. Ta niesamodzielność w egzekwowaniu wyroków to była skaza świadomie wbudowana w mechanizm  państwa przez polityków i dla polityków. Taki ‘kill switch’, świadectwo deficytu cywilnej odwagi twórców tego systemu. Poniekąd, to wręcz absurdalne, jak ciężkie konsekwencje to dawne tchórzostwo dziś wydało, gdy mechanizm wpadł w łapy ludzi zdeterminowanych by go wykorzystać. Mądry Polak szkodzie…  W każdym razie, kiedy drugi raz PiS znalazł się u władzy, nie miał już skrupułów. Blitzkrieg, którym przejęli TK, zaczął się właśnie od zignorowanie wyroków TK. Od jawnego i bezczelnego – ale wykonanego z rozmysłem i na zimno – złamania konstytucji. Pisowcy wiedzieli, że mając władzę nad prokuraturą są bezpieczni. I tak, TK po obsadzeniu go ludźmi pokroju magister Przyłębskiej stał się już tylko fasadową przybudówką, przyklepującą projekty władzy. Obwieszczenie, że już w tej chwili byłe zasady wyboru KRS są niekonstytucyjne - to zwykła kompromitacja. Really? A złamanie trójpodziału władzy, zapisanego przecież jawnie w ustawie zasadniczej będzie ok?
  Ale zostawmy już TK. Jako listek figowy się przydaje się pisowcom, oczywiście, ale skoro i tak są gotowi łamać konstytucję, jest to instytucja bez praktycznego znaczenia. Jedyną prawdziwą rolą wydarzeń wokół TK było sprawdzenie świadomość ustrojowej Polaków. Na ile się orientują w konstrukcji państwa i czy są zdolni do reakcji w jej obronie. Test wypadł znakomicie - dla PiS. Polacy, w swej masie, okazali się całkowicie bierni wobec tych spraw. Tabula rasa. Nawet młode pokolenie wykazało zero instynktu samozachowawczego. Wątłe siły tych, którym nie zabrakło wyobraźni udało się propagandowo wyalienować, testując kilka medialnych forteli. A przedłużający się konflikt, i codzienne doniesienia oswoiły niezainteresowanych z obecnością tematu. Grunt więc został przygotowany, by dokonać kluczowego przejęcia – władzy sądowniczej.
Niezależność władzy sądowniczej i wykonawczej to jest demokratyczny elementarz. Aby ludzie władzy również za swoje czyny odpowiadali. Aby władza nie popadała w samowolę. Aby nie mogła bezkarnie niszczyć ludzi dla swych prywatnych czy politycznych interesów. To jest po prostu tak podstawowe jak oddychanie. Dziś wszystkie te podstawowe zabezpieczenia wyrzucono do kosza. W Polsce jest ok . 10 tysięcy sędziów. Przez ostatnie 2 lata minister (nie)sprawiedliwości nie zatwierdził żadnej kandydatury na wolne stanowiska sędziowskie (KRS wybierał, ale minister wstrzymywał), tworząc w ten sposób ok. 400 wakatów. Wszystkie te wolne stanowiska, niemal 5% wszystkich, będą od ręki obsadzane po linii władzy. Można mieć tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nie starczy PiSowi zasobów kadrowych na ich zapełnienia. Jednak, przy takich narzędziach jakie sobie właśnie władza przypisała, sukcesywne wysycenie systemu swoimi poplecznikami jest tylko kwestią czasu. Zresztą, któż dziś zabroni władzy w razie potrzeby doszkolić ludowe kadry w trybie przyspieszonym, jak to bywało w czasach, które ta władza rzekomo tak potępia? A na tych, którzy pozostaną na stanowiskach, przyznano ministerstwu sprawiedliwości silne uprawnienia dyscyplinujące. I jeśli czegoś można być pewnym, to tylko tego, że ludzkiej służalczości starczy na zrealizowanie każdej podłości – tego przynajmniej uczy historia.

...Odlatuje już ostatni samolot z tych stron 
Każdy kto chce się zabrać ma zostawić swój dom
Tak dzisiaj tu została zabita wolność słowa
Duch jej ze strachu pod komodę się schował...

  A jeszcze to zdurnienie mediów, nawet tych, które jakoby stoją po liberalnej stronie. Gdy dokonuje się zamach na trójpodział władzy, to po prostu nie ma ważniejszej informacji. To jest powód, żeby szatę graficzną przełączyć na czarno-białą i wyróżnić tę jedną jedyną wiadomość. A tu co? Ano pstro. Pstro od wszystkich nieważnych spraw, które zresztą spece od PiSowskiego PRu zmyślnie wstrzyknęli w obieg. Jakieś kłótnie o ceny paliw, jakieś ‘pierwsze’ weto prezydenta – to są ważne doniesienia? Nie! To są podpuchy wrzucone przez partię, która wie gdzie leży prawdziwa władza. W sądownictwie. I bardzie skutecznie dba, by niezainteresowany lud jakimś przypadkiem tego nie zauważył. Ale że redakcje jakoby niezależnych portali tego nie dostrzegają – to już chyba tylko siąść i płakać.
  Więc teraz pojmijcie gdzie się znajdujemy. Służby  mundurowe i specjalne są kontrolowane przez pis. I mają dziś nieograniczone prawa do inwigilacji obywateli. Prokuratura jest PiSowska. Może wszczynać postępowania przeciw komu chce i jak chce. Ziobro nadał sobie uprawnienia do ujawniania materiału dowodowego wedle uznania – osobom postronnym (prezesowi, tak jak dziesięć lat temu?) i mediom. Media też są PiSowskie i sterowane z Nowogrodzkiej. I na to wszystko sędziowie będą wprost z nadania pis, albo bezpośrednio zagrożeni represjami ze strony ministerstwa, jeśli ich działanie będą nie po myśli władzy. A jeszcze przecież dopuszczono w procesach ‘owoce zatrutego drzewa’, czyli uwzględnienie w procesie dowodów zdobytych z naruszeniem prawa. To tak, gdyby jeszcze jakieś prawo (inne niż w nazwie partii) przypadkiem gdzieś się ostało. Tak zbudowany system nie ma już na celu żadnej sprawiedliwości, jest po prostu narzędziem represji i obróbki przeciwników.
  W obecnej sytuacji władza może zlecić służbom prewencyjne inwigilowanie niewygodnego obywatela tak długo, aż cokolwiek nadającego się na oskarżenie znajdą. Usłużna prokuratura skleci z tego zarzuty, poinformowane media nagłośnią wedle potrzeby, a sędzia na końcu będzie pod presją politycznie oczekiwanego wyniku. To nie musi służyć nawet wsadzaniu ludzi do więzień, ale bez trudu pozwoli przeczołgać kogo się chce przez kilka instancji. I urządzić medialny show, bo jeśli nawet nie uda się tym mechanizmem kogoś skazać, to po drodze możliwości kompromitowania ludzi są wprost nieograniczone. To jest po prostu układ zamknięty. PiS oskarża, PiS sądzi, PiS informuje. Jakie szanse w takim systemie na sprawiedliwe dochodzenie swoich racji będzie miał np. Tomasz Piątek, kiedy Macierewicz go pozwie za jego dziennikarskie dochodzenie? Jakie szanse mają Obywatele RP, którzy próbują obnażać absurd upolitycznionego prawa? A kierowca Seicento uczestniczący w wypadku z Szydło? I każdy kto w większej lub mniejszej, prywatnej, zawodowej, czy politycznej sprawie wejdzie w konflikt z PiSowską nomenklaturą? To jest świat w którym wchodząc do sądu jako ofiara, można wyjść w kajdankach. Ten świat to nie Białoruś czy Rosja – to dzisiejsza Polska.

...Radykalna bandyterka rada sytuacją prawną 
To ich tylko dobra wola, ze ciebie nie napadną...

  Takiego mechanizmu nie buduje się dla kaprysu. Jest to maszyna, która ma jeden cel – eliminować wszystkie polityczne zagrożenia dla władzy. Narodziła się ona z pierwotnego kompleksu rządzącej formacji, której kamieniem węgielnym jest rzucanie insynuacji. Sekciarstwo i natarczywość PiS zawsze służyły zasłonięciu tej ośmieszającej prawdy, że szczodrze rzucane oskarżenia były tylko populistyczną i retoryczną papką. Nie do udowodnienia przed niezawisłym sądem. Dlatego musiały zaczekać, aż takie niezależne sądy przestaną istnieć. Nagonka na poprzedników, żenujący pseudo-audyt ich rządów, po  którym miały sypać się akty oskarżenia – gdzie to wszystko? Ano tuż za rogiem. Parlamentarna większość ma dość głosów by pozbawiać immunitetu kogo chce (sic!). Kaczyński nie chciał ryzykować kolejnego blamażu, takiego jak nieudane wykrywanie ‘układu’ dziesięć lat temu. Woli zlikwidować państwo prawa i wypisać Polskę z cywilizacji praw człowieka, niż ryzykować, że linia partii zostanie rozmyta. Dlatego sądy musiały stać się przedłużeniem PiSowskiego ramienia. To się jeszcze odsunie w czasie, bo wyzwanie organizacyjne jest spore, Ziobro dał sobie pół roku na ten desant. Lecz ‘imposybilizm prawny’ został już usunięty. Władza może już sądzić kogo chce i jak chce – po swojemu. I myślę, że będzie sądzić, że w 2018 zobaczymy procesy pokazowe na miarę XXI wieku. Tak, żeby wygrillować potencjalnych przeciwników przed wyborami w 2019. Chociaż może nie do końca. Bo opozycja jest potrzeba do utrzymania pozorów. Kaczyński, przynajmniej póki co, woli (jeszcze?) nie wypisywać Polski z UE. Dlatego potrzebuje demokratycznej fasady, a tę zapewnia obecność opozycji w ławach sejmowych. Jednak jakieś mniej lub bardziej precyzyjne uderzenia nastąpią. Takie, które każą opozycji rozsądzać, czy warto nadstawiać się i ryzykować za X lub Y.  I przeważnie odpowiedzią będzie, że nie warto. I tak po szczypcie, po kawałeczku opozycję obrobi się tak, aby nie stanowiła już żadnego zagrożenia w wyborach. To w sumie takie nie(?)wyartykułowane ultimatum – wasza niezborność za poselskie przywileje. Szeregowi posłowie w ławach sejmowych są bezpieczni. Ale to nie opozycja będzie głównym celem – chyba, że jednak zacznie się jednoczyć i nagle działać zdecydowanie i z głową. Ten mechanizm ma przede wszystkim zapewnić, że nikt nowy nie wejdzie do gry. Nikt, kto mógłby przełamać rozdrobnienie po liberalnej stronie. Bo to największe zagrożenie dla PiSu i właśnie przeciw niemu uzbrojono ten mechanizm. Ktokolwiek podniesie głowę i spróbuje skrzyknąć ludzi będzie się musiał liczyć z konsekwencjami. Przykład już mieliśmy – KOD. Medialna nagonka, hakowanie skrzynek, oskarżenia lidera o pedofilię, wyciąganie prywatnych spraw, wreszcie niby-wewnętrzne wycieki z organizacji, jakieś zarzuty o defraudacje, a w efekcie wygaszanie całego ruchu. Ile w tym winy KODu a ile pomocy życzliwych – dziś nie sposób jeszcze ustalić. Lecz wysokość stawki w tej grze już widać bardzo dobrze. ‘Kto podniesie rękę na PiSowską władzę…’ A jeszcze przecież pół tych narzędzi nie przygotowano, które dziś już czekają na użycie. Tak więc w obecnym układzie PiS ma wybory w zasadzie w kieszeni, tylko skala zwycięstwa jest jeszcze niepewna. Ale mając sądy oraz TK i tę można łatwo podreperować.
  Wkrótce więc zapłacimy za piętnaście lat, przez które PiS karmi swoich wyznawców obietnicą arbitralnego rozliczenia wyimaginowanych wrogów. Rozliczenia,  które nie mieściło się w ramach jakkolwiek pojmowanej praworządności. I za to ta praworządność musiała umrzeć. Co przypieczętowano przedwczoraj, 12 lipca 2017. Zapamiętajcie tę datę, ma szansę być w podręcznikach. Dzień, w którym PiS wymazał z podręczników słowa prawo i sprawiedliwość w ich normalnym, znanym wolnym ludziom sensie.

...Odchodzi już ostatni sprawiedliwy stąd 
Nikt o tym nie wie nic bo i wiedzieć to skąd 
Zarosną te place i domy bardzo łatwo 
Jest tak przyjęte, że ostatni gasi światło.

Legenda Ludowa, KNŻ