Odpływa już ostatni statek
stąd
Nikt się potem nie zabierze, będzie lament i łamanie rąk
Nikt się potem nie zabierze, będzie lament i łamanie rąk
Tak dzisiaj tu została zabita demokracja
Jacyś ludzie wyrzucili ją do ubikacji...
Jacyś ludzie wyrzucili ją do ubikacji...
Nie napiszę o tym ładnego wstępu.
Nie ma sensu. To są takie proste i oczywiste sprawy. Tylko widać nie dla Polaków.
W Polsce zabito właśnie trójpodział władzy. Przegłosowano, że Krajowa Rada
Sądownictwa – której rolą jest między innymi wybieranie sędziów – zostanie
upolityczniona. Czyli bieżąca rada zakończy swoją kadencję w trybie
przyspieszonym, a nową wybiorą już politycy. Zrobi to większość sejmowa, która
należy do PiS. I nie ma złudzeń, że głównym kryterium dla nowych kandydatów będzie lojalność wobec tej
partii. Mówiąc eufemistycznie ‘znajomość statutu’. Dostaliśmy już tego pokaz
przy przejmowaniu Trybunału Konstytucyjnego. Oraz spółek skarbu państwa. Oraz mediów.
Oraz kuratoriów. Oraz służby cywilnej. Oraz korpusu dyplomatycznego. Oraz
wojska i policji. Mam wymieniać dalej…?
Zresztą, to od TK zaczęło się
umieranie trójpodziału. TK to był organ wprowadzony głównie po to, by patrzeć
władzy ustawodawczej na ręce. Gros spraw i wyroków, którymi się zajmował
dotyczyło ograniczania nadmiernego dostępu służb i urzędników do danych
obywateli. Przez 25 lat TK próbował cywilizować i demokratyzować prawo, które
rządzący wymyślali w swoich gabinetach. TK nadrabiał demokratyczne standardy,
których brakowało politykom. I przez wiele lat każda rządząca opcja polityczna
liczyła się z jego pozycją. Początkowo, za swojej pierwszej kadencji, nawet
PiS. Ale zakusy tej partii szczególnie szybko zwarły się z literą konstytucji –
dziś widać, że to nie był przypadek.
Trudno powiedzieć kiedy dokładnie PiS postanowił spacyfikować TK, może
wtedy gdy ten powstrzymał jego dziką ustawę lustracyjną. Politycy PiS
wspominali, że w 2005 mieli już plany jak to zrobić, ale nie zdążyli. Tak więc
przy drugiej szansie od tego właśnie zaczęli. Prawda, że TK nie był
wystarczająco mocno zamontowany. Aby egzekwować jego wyroki, działania musiała
podjąć prokuratura. Która – oprócz kadencji PO, a i wtedy niepełnie – zawsze była pod jawną i bezpośrednią kontrolą
władzy wykonawczej. Ta niesamodzielność w egzekwowaniu wyroków to była skaza
świadomie wbudowana w mechanizm państwa przez
polityków i dla polityków. Taki ‘kill switch’, świadectwo deficytu cywilnej
odwagi twórców tego systemu. Poniekąd, to wręcz absurdalne, jak ciężkie
konsekwencje to dawne tchórzostwo dziś wydało, gdy mechanizm wpadł w łapy ludzi
zdeterminowanych by go wykorzystać. Mądry Polak szkodzie… W każdym razie, kiedy drugi raz PiS znalazł
się u władzy, nie miał już skrupułów. Blitzkrieg, którym przejęli TK, zaczął
się właśnie od zignorowanie wyroków TK. Od jawnego i bezczelnego – ale
wykonanego z rozmysłem i na zimno – złamania konstytucji. Pisowcy wiedzieli, że
mając władzę nad prokuraturą są bezpieczni. I tak, TK po obsadzeniu go ludźmi
pokroju magister Przyłębskiej stał się już tylko fasadową przybudówką,
przyklepującą projekty władzy. Obwieszczenie, że już w tej chwili byłe zasady
wyboru KRS są niekonstytucyjne - to zwykła kompromitacja. Really? A złamanie
trójpodziału władzy, zapisanego przecież jawnie w ustawie zasadniczej będzie
ok?
Ale zostawmy już TK. Jako listek
figowy się przydaje się pisowcom, oczywiście, ale skoro i tak są gotowi łamać
konstytucję, jest to instytucja bez praktycznego znaczenia. Jedyną prawdziwą
rolą wydarzeń wokół TK było sprawdzenie świadomość ustrojowej Polaków. Na ile
się orientują w konstrukcji państwa i czy są zdolni do reakcji w jej obronie.
Test wypadł znakomicie - dla PiS. Polacy, w swej masie, okazali się całkowicie
bierni wobec tych spraw. Tabula rasa. Nawet młode pokolenie wykazało zero
instynktu samozachowawczego. Wątłe siły tych, którym nie zabrakło wyobraźni
udało się propagandowo wyalienować, testując kilka medialnych forteli. A
przedłużający się konflikt, i codzienne doniesienia oswoiły niezainteresowanych
z obecnością tematu. Grunt więc został przygotowany, by dokonać kluczowego
przejęcia – władzy sądowniczej.
Niezależność władzy sądowniczej i
wykonawczej to jest demokratyczny elementarz. Aby ludzie władzy również za
swoje czyny odpowiadali. Aby władza nie popadała w samowolę. Aby nie mogła
bezkarnie niszczyć ludzi dla swych prywatnych czy politycznych interesów. To
jest po prostu tak podstawowe jak oddychanie. Dziś wszystkie te podstawowe
zabezpieczenia wyrzucono do kosza. W Polsce jest ok . 10 tysięcy sędziów. Przez
ostatnie 2 lata minister (nie)sprawiedliwości nie zatwierdził żadnej
kandydatury na wolne stanowiska sędziowskie (KRS wybierał, ale minister
wstrzymywał), tworząc w ten sposób ok. 400 wakatów. Wszystkie te wolne
stanowiska, niemal 5% wszystkich, będą od ręki obsadzane po linii władzy. Można
mieć tylko nadzieję, że w najbliższym czasie nie starczy PiSowi zasobów
kadrowych na ich zapełnienia. Jednak, przy takich narzędziach jakie sobie
właśnie władza przypisała, sukcesywne wysycenie systemu swoimi poplecznikami
jest tylko kwestią czasu. Zresztą, któż dziś zabroni władzy w razie potrzeby
doszkolić ludowe kadry w trybie przyspieszonym, jak to bywało w czasach, które
ta władza rzekomo tak potępia? A na tych, którzy pozostaną na stanowiskach,
przyznano ministerstwu sprawiedliwości silne uprawnienia dyscyplinujące. I
jeśli czegoś można być pewnym, to tylko tego, że ludzkiej służalczości starczy
na zrealizowanie każdej podłości – tego przynajmniej uczy historia.
...Odlatuje już ostatni samolot
z tych stron
Każdy kto chce się zabrać ma zostawić swój dom
Tak dzisiaj tu została zabita wolność słowa
Duch jej ze strachu pod komodę się schował...
Tak dzisiaj tu została zabita wolność słowa
Duch jej ze strachu pod komodę się schował...
A jeszcze to zdurnienie mediów, nawet tych, które jakoby stoją po liberalnej stronie. Gdy dokonuje się zamach na trójpodział władzy, to po prostu nie ma ważniejszej informacji. To jest powód, żeby szatę graficzną przełączyć na czarno-białą i wyróżnić tę jedną jedyną wiadomość. A tu co? Ano pstro. Pstro od wszystkich nieważnych spraw, które zresztą spece od PiSowskiego PRu zmyślnie wstrzyknęli w obieg. Jakieś kłótnie o ceny paliw, jakieś ‘pierwsze’ weto prezydenta – to są ważne doniesienia? Nie! To są podpuchy wrzucone przez partię, która wie gdzie leży prawdziwa władza. W sądownictwie. I bardzie skutecznie dba, by niezainteresowany lud jakimś przypadkiem tego nie zauważył. Ale że redakcje jakoby niezależnych portali tego nie dostrzegają – to już chyba tylko siąść i płakać.
Więc teraz pojmijcie gdzie się znajdujemy. Służby mundurowe i specjalne są kontrolowane przez pis. I mają dziś nieograniczone prawa do inwigilacji obywateli. Prokuratura jest PiSowska. Może wszczynać postępowania przeciw komu chce i jak chce. Ziobro nadał sobie uprawnienia do ujawniania materiału dowodowego wedle uznania – osobom postronnym (prezesowi, tak jak dziesięć lat temu?) i mediom. Media też są PiSowskie i sterowane z Nowogrodzkiej. I na to wszystko sędziowie będą wprost z nadania pis, albo bezpośrednio zagrożeni represjami ze strony ministerstwa, jeśli ich działanie będą nie po myśli władzy. A jeszcze przecież dopuszczono w procesach ‘owoce zatrutego drzewa’, czyli uwzględnienie w procesie dowodów zdobytych z naruszeniem prawa. To tak, gdyby jeszcze jakieś prawo (inne niż w nazwie partii) przypadkiem gdzieś się ostało. Tak zbudowany system nie ma już na celu żadnej sprawiedliwości, jest po prostu narzędziem represji i obróbki przeciwników.
Więc teraz pojmijcie gdzie się znajdujemy. Służby mundurowe i specjalne są kontrolowane przez pis. I mają dziś nieograniczone prawa do inwigilacji obywateli. Prokuratura jest PiSowska. Może wszczynać postępowania przeciw komu chce i jak chce. Ziobro nadał sobie uprawnienia do ujawniania materiału dowodowego wedle uznania – osobom postronnym (prezesowi, tak jak dziesięć lat temu?) i mediom. Media też są PiSowskie i sterowane z Nowogrodzkiej. I na to wszystko sędziowie będą wprost z nadania pis, albo bezpośrednio zagrożeni represjami ze strony ministerstwa, jeśli ich działanie będą nie po myśli władzy. A jeszcze przecież dopuszczono w procesach ‘owoce zatrutego drzewa’, czyli uwzględnienie w procesie dowodów zdobytych z naruszeniem prawa. To tak, gdyby jeszcze jakieś prawo (inne niż w nazwie partii) przypadkiem gdzieś się ostało. Tak zbudowany system nie ma już na celu żadnej sprawiedliwości, jest po prostu narzędziem represji i obróbki przeciwników.
W obecnej sytuacji władza może zlecić
służbom prewencyjne inwigilowanie niewygodnego obywatela tak długo, aż
cokolwiek nadającego się na oskarżenie znajdą. Usłużna prokuratura skleci z
tego zarzuty, poinformowane media nagłośnią wedle potrzeby, a sędzia na końcu
będzie pod presją politycznie oczekiwanego wyniku. To nie musi służyć nawet
wsadzaniu ludzi do więzień, ale bez trudu pozwoli przeczołgać kogo się chce
przez kilka instancji. I urządzić medialny show, bo jeśli nawet nie uda się tym
mechanizmem kogoś skazać, to po drodze możliwości kompromitowania ludzi są
wprost nieograniczone. To jest po prostu układ zamknięty. PiS oskarża, PiS
sądzi, PiS informuje. Jakie szanse w takim systemie na sprawiedliwe dochodzenie
swoich racji będzie miał np. Tomasz Piątek, kiedy Macierewicz go pozwie za jego
dziennikarskie dochodzenie? Jakie szanse mają Obywatele RP, którzy próbują obnażać
absurd upolitycznionego prawa? A kierowca Seicento uczestniczący w wypadku z
Szydło? I każdy kto w większej lub mniejszej, prywatnej, zawodowej, czy
politycznej sprawie wejdzie w konflikt z PiSowską nomenklaturą? To jest świat w
którym wchodząc do sądu jako ofiara, można wyjść w kajdankach. Ten świat to nie
Białoruś czy Rosja – to dzisiejsza Polska.
...Radykalna bandyterka rada sytuacją prawną
To ich tylko dobra wola, ze ciebie nie napadną...
Takiego mechanizmu nie buduje się
dla kaprysu. Jest to maszyna, która ma jeden cel – eliminować wszystkie polityczne
zagrożenia dla władzy. Narodziła się ona z pierwotnego kompleksu rządzącej formacji,
której kamieniem węgielnym jest rzucanie insynuacji. Sekciarstwo i natarczywość
PiS zawsze służyły zasłonięciu tej ośmieszającej prawdy, że szczodrze rzucane
oskarżenia były tylko populistyczną i retoryczną papką. Nie do udowodnienia
przed niezawisłym sądem. Dlatego musiały zaczekać, aż takie niezależne sądy
przestaną istnieć. Nagonka na poprzedników, żenujący pseudo-audyt ich rządów,
po którym miały sypać się akty oskarżenia
– gdzie to wszystko? Ano tuż za rogiem. Parlamentarna większość ma dość głosów
by pozbawiać immunitetu kogo chce (sic!). Kaczyński nie chciał ryzykować
kolejnego blamażu, takiego jak nieudane wykrywanie ‘układu’ dziesięć lat temu.
Woli zlikwidować państwo prawa i wypisać Polskę z cywilizacji praw człowieka,
niż ryzykować, że linia partii zostanie rozmyta. Dlatego sądy musiały stać się
przedłużeniem PiSowskiego ramienia. To się jeszcze odsunie w czasie, bo
wyzwanie organizacyjne jest spore, Ziobro dał sobie pół roku na ten desant.
Lecz ‘imposybilizm prawny’ został już usunięty. Władza może już sądzić kogo
chce i jak chce – po swojemu. I myślę, że będzie sądzić, że w 2018 zobaczymy
procesy pokazowe na miarę XXI wieku. Tak, żeby wygrillować potencjalnych
przeciwników przed wyborami w 2019. Chociaż może nie do końca. Bo opozycja jest
potrzeba do utrzymania pozorów. Kaczyński, przynajmniej póki co, woli (jeszcze?)
nie wypisywać Polski z UE. Dlatego potrzebuje demokratycznej fasady, a tę
zapewnia obecność opozycji w ławach sejmowych. Jednak jakieś mniej lub bardziej
precyzyjne uderzenia nastąpią. Takie, które każą opozycji rozsądzać, czy warto nadstawiać
się i ryzykować za X lub Y. I przeważnie
odpowiedzią będzie, że nie warto. I tak po szczypcie, po kawałeczku opozycję
obrobi się tak, aby nie stanowiła już żadnego zagrożenia w wyborach. To w sumie
takie nie(?)wyartykułowane ultimatum – wasza niezborność za poselskie
przywileje. Szeregowi posłowie w ławach sejmowych są bezpieczni. Ale to nie
opozycja będzie głównym celem – chyba, że jednak zacznie się jednoczyć i nagle
działać zdecydowanie i z głową. Ten mechanizm ma przede wszystkim zapewnić, że
nikt nowy nie wejdzie do gry. Nikt, kto mógłby przełamać rozdrobnienie po
liberalnej stronie. Bo to największe zagrożenie dla PiSu i właśnie przeciw
niemu uzbrojono ten mechanizm. Ktokolwiek podniesie głowę i spróbuje skrzyknąć
ludzi będzie się musiał liczyć z konsekwencjami. Przykład już mieliśmy – KOD. Medialna
nagonka, hakowanie skrzynek, oskarżenia lidera o pedofilię, wyciąganie
prywatnych spraw, wreszcie niby-wewnętrzne wycieki z organizacji, jakieś
zarzuty o defraudacje, a w efekcie wygaszanie całego ruchu. Ile w tym winy KODu
a ile pomocy życzliwych – dziś nie sposób jeszcze ustalić. Lecz wysokość stawki
w tej grze już widać bardzo dobrze. ‘Kto podniesie rękę na PiSowską władzę…’ A
jeszcze przecież pół tych narzędzi nie przygotowano, które dziś już czekają na
użycie. Tak więc w obecnym układzie PiS ma wybory w zasadzie w kieszeni, tylko
skala zwycięstwa jest jeszcze niepewna. Ale mając sądy oraz TK i tę można łatwo
podreperować.
Wkrótce więc zapłacimy za
piętnaście lat, przez które PiS karmi swoich wyznawców obietnicą arbitralnego
rozliczenia wyimaginowanych wrogów. Rozliczenia, które nie mieściło się w ramach jakkolwiek
pojmowanej praworządności. I za to ta praworządność musiała umrzeć. Co
przypieczętowano przedwczoraj, 12 lipca 2017. Zapamiętajcie tę datę, ma szansę
być w podręcznikach. Dzień, w którym PiS wymazał z podręczników słowa prawo i
sprawiedliwość w ich normalnym, znanym wolnym ludziom sensie.
...Odchodzi już ostatni
sprawiedliwy stąd
Nikt o tym nie wie nic bo i wiedzieć to skąd
Zarosną te place i domy bardzo łatwo
Jest tak przyjęte, że ostatni gasi światło.
Zarosną te place i domy bardzo łatwo
Jest tak przyjęte, że ostatni gasi światło.
Legenda Ludowa, KNŻ